historyjka z dnia 7.12.2016
Przygotowując świąteczną listę zakupów zastanawiałam się co kupić miom najbliższym i Nie miałam żadnego pomysłu więc poprosiłam wujka Google o pomoc. Szukałam i szukałam... I znalazłam prezent dla rodziców. Był to album naszych dzieci. Który sama zrobię, więc postanowiłam kupić potrzebne materiały. Wróciłam uradowana do domu ze wszystkimi potrzebnymi rzeczami i nagle... Olśniło mnie że pod sklepem zostawiłam mojego kochanego psiaka Maksia.Pobieglam tam, ale go już nie było co ja głupia myślałam biorąc go ze sobą. Dzieci będą załamane. Muszę szybko coś wymyślić. Napisalam na szybkiego ogłoszenie I pobiegłam je porozwieszac koło sklepu i okolicy. A dzieci zostały z sąsiadka. Wróciłam do domu a dzieci od drzwi z pytaniem gdzie Maksiu, na odczepne powiedziałam że musiałam go zawieźć do weterynarza i tam został. Dzieci były bardzo smutne. Dopytywały kiedy pojedziemy go odebrać a ja powiedziałam, że dopiero jutro możemy po Maksia pojechać do weterynarza. Liczyłam na to że do jutra się znajdzie ale z tego wszystkiego zapomniałam o moich zakupach. Musiałam zająć czymś ręce i zajęłam się albumem. Poszło mi szybko i sprawnie. Album jest prześliczny .Ale teraz co z psem?.... Muszę to jakoś delikatnie powiedzieć dzieciom , co naprawdę stało się z Maksiem Zawolalam ich i zaczęłam rozmowę.... Maksia nie ma u weterynarza powiedziałam spokojnie I nagle rozległ się dzwonek do drzwi a w drzwiach staneła Pani z naszym Maksiem dzieci jak zobaczyły Maksia, szybko podbiegły do niego i mocno go przytuliły.Kamień spadł mi z serca i wytlumaczylam dzieciakom co było z maksiem. Wybaczyły mi ale zażyczyły sobie wielki ogromny deser i wzięliśmy się razem za robienie ciasta. Ale mieliśmy zabawę, wszyscy byliśmy opsypani mąką nawet Maks.Ciasto wyszło bardzo pyszne. Tak szybko zostało zjedzone że mąż się nie załapał na ciasto. Zmęczeni i najedzeni usiedliśmy przed tv i oglądaliśmy "Kevin sam w domu" .Dzieci w połowie filmu zasnely ,więc mąż je przeniósł do swoich pokoi i mieliśmy cały wieczór dla siebie we dwoje przy lampce wina. I wtedy mężulek zapytał się czy napisałam list do św. Mikołaja Odpowiedziałam mu ze tak.Wtedy wyjął czerwone pudełeczko i powiedział że mikołaj poprosił aby mi go wręczył. To był prześliczny pierścionek o takim marzyłam. Bardzo mu podziękowałam i pokazałam mu przezent własnoręcznie zrobiony.
Dodaj komentarz