historyjka z dnia 2.11.2016
Pijąc poranną kawę rozmyślałam o pięknym letnim dniu i zabawie nad wodą. Gdy nagle z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk telefonu. Dzwoniła teściowa najukochańsza pod słońcem, która zapowiedziała swoją wizytę i to już za 30 minut a w domu straszny bajzel. Pomyślałam a guzik nie sprzątam to mój dom nie muzeum ja tu żyje aż tu nagle pojawiło się 7 mega fajnych krasnali, którzy zgodzili sie posprzątać za mnie cały dom i zająć się wszystkim z gotowaniem obiadu. Niemineło 5 minut a wszystko lśniło a w kuchni unosił się zapach pysznego obiadu. Teściowa w tym momencie weszła do domu. Widziałam w jej oczach zachwyt. Byłam taka dumna, gdy nagle mój kot zaczął załatwiać się jej do buta. Teściowa zaczęła krzyczeć i koniec jej odwiedzin. Z wielkim fochem i trzaskiem drzwi wyszła. Pomyślałam...Koty jednak znają się na ludziach. Mrugnęłam do niego okiem i powiedziałam - Choć Kiciuś dostaniesz coś dobrego. Obiad, który miał być dla teściowej dostał kot. Gdy tak sobie świętowaliśmy z Kocurkiem nagle zadzwonił tel. To był Mąż. Odbierać? Nie odbierać? E tam niech dzwoni, nie mam ochoty z nim teraz rozmawiać. Hym.... ??? Zaczynam się zastanawiać czy chodzi o teściową czy o dzisiejszy wypad za miasto. Prędzej o teściową, napewno się poskarzyła do synusia. A telefon nadal dzwonił, chyba już z 10 raz. Wkońcu odebrałam, Mąż śmiał się do słuchawki, że kot wie kto jest wredny. Zamurowało mnie, dla pewności sprawdziłam w telefonie czy to on dzwonił. Tak to był mój mąż jego też mama zaczęła denerwować i powiedział co myśli o niej a ona się obraziła. Co za ulga mamy ją z głowy na jakiś czas. Kiedy tak sobie leżałam na kanapie w salonie i myślałam o niebieskich migdałach zadzwonił dzwonek do drzwi. To była moja wredna teściowa. Jednak nie daje nam spokoju. Twierdziła, że został u nas jej portfel w którym miała rzekomo kilkanaście tysięcy na wykupienie miejsca na cmentarzu i postawienie pomnika. A ja pytam - Mamo dla kogo te miejsce? No jak dla kogo dziecko- odparła teściowa- dla tatusia i dla mnie! O mamo to już!!!! - Ucieszyłam się w duchu. Teściowa zauważyła mój ucieszony wyraz twarzy. Wkurzyła się i znów trzasnela drzwiami. Zapominając o sporej sumce pieniędzy, które miała zostawić u nas. Pomyślałam, że nie zabrała pieniędzy to nie wykupi miejsca na cmentarzu i jeszcze będziemy długo się z nią męczyć. Więc postanowiłam przeszukać dom w celu znalezienia jej portfela i zaczęliśmy poszukiwania razem z kotem, który też za nią nie przepada.... Przetrzepałam salon i znalazlam. Była tam spora sumka i karteczka z napisem " Oszczędności na wymarzone wakacje"!!!!!! Ha ha ha a ta Stara jedza twierdziła, że za życia domek sobie stawi na cmentarzu. Dziwne bo ojciec nigdy nie pojedzie nigdzie bo jak kaleka bez stopy, którą stracił w wypadku. Więc zadzwoniłam do męża i oznajmiłam mu, że wyjeżdżamy na Hawaje... Na Hawajach były koty i podarły mu gacie więc kupił nowe plastikowe, które go uwierały więc chodził bez. To były najbardziej odlotowe wakacje i oczywiście pierwsze bez mojej kochanej teściowej i teścia spędzane na działce po prababce. Koniec
Dodaj komentarz